Dziś mamy się spotkać,żeby wyjaśnić sobie to co jest jeszcze do wyjaśnienia.Do tej pory robiliśmy to przez tel.Ona chce to ratować.Ja też,ale wiem,że nie mogę.Liczę na jakiś cud.Liczę,że coś się stanie i będziemy mogli żyć razem.Wiem,że mega milość przecieka mi przez palce.Lecz czuję,że muszę być z rodziną.Z żoną ,do której ogień milości dawno się wypalil.Plonąl kiedyś lecz nawet nie w polowie tak wielkim ogniem jak do Niej.Córka....wielki ogień.I ja wypalony plomień...będziemy tworzyć komórkę spoleczną.Może kiedyś zaplonę...chyba jak obleję się benzyną i podpalę.Dość piromanii. Spotkanie się odbędzie.Nie wyobrażam sibie jak zniosę Jej lzy.Jej smutną , tak piękną twarzyczkę.Licko smutne prze zemnie.Ona zawsze mówila : - ty taki duży silny facet jesteś.Jaki ja silny....Duży -slaby chlopczyk ,który nie potrafi postawić wszystkiego na jedną kartę.Nie potrafi rzucić się na szerokie wody.Jak kolwiek bym nie wybral to będzie źle.To ktoś zawsze będzie skrzywdzony.