Archiwum 20 stycznia 2006


sty 20 2006 LZY-kontynuacja
Komentarze: 1

Nigdy tyle nie plakalem.Nie wiedzialem,że jestem do tego zdolny.To jest tak ,jakby ktoś siedzial u mnie w oczodolach i wyciskal starą,mokrą szmatę.W pracy i wśród znajomych zakladam maskę.Jednak w pracy ,gdzie zawsze Ją spotykalem lzy są silniejsze i wydostają się z kanalików.Integrują się ze strumieniem plynącym w korycie , do którego wszyscy się zalatwiają.Zamykam się w kiblu i tam sobie chlipam.Jak baba.W samochodzie nie slucham już radia,bo tam są kawalki ,które tak mi Ją przypominają.Szakira, Tom Nowy no i Goja.Ludzie nie sluchajcie Goi,gdy macie dola.Sluchajcie jej gdy jesteście zakochani i szczęśliwi, tak jak my byliśmy.Moje lzy samochodowe lądują w obszarze kolanowym.Spadają na spodnie i tam kończą swój lot.Goja: mów do mnie tak, bo lubię slów Twoich smak....A co z Jej lzami? Napewno wylewa ich o jezioro więcej ,niż ja....I dam sobie glowę obciąć,że smak Jej lez nie jest slony.To tak slodka Osóbka,że lzy też ma slodki....napewno

sylwester : :
sty 20 2006 LZY
Komentarze: 3

 Nie chodzi mi o ten kiczowaty zespól.Chodzi mi o kropelki cieczy plynące z kanalików po policzkach.W moim przypadku są to poliki faceta zbliżającego się do wpól do czterdziestki.W Jej przypadku są to policzki tak gladkie....tak piękne.Jej lzy splywają po tych policzkach i jeśli mają szczęście ,to nie lecą od razu w otchlań,tylko docierają do Jej żuchwy.Do kości żuchwowych.Może jakaś lezka miala tyle szczęścia co moje palce i dano jej laskę dotknięcia tych kości.Kosteczek.Są takie kruche,filigranowe, drobne.Gdy muskalem opuszkami Jej policzki nigdy nie moglem się oprzeć,by nie dotknąć tych obszrów szczęki.Zawsze się zachwycalem.Bo to zachwycające.Wróćmy do lez.Ale to zaraz.

sylwester : :
sty 20 2006 MYŚLI PRZED SPOTKANIEM
Komentarze: 1

Kombinuję,rozwżam,ukladam....robię wszystko ,żeby do tej rozmowy się jakoś przygotować.Żeby jak najmniej Ją zranić.Żeby Jej ból zlagodzić.Żeby Jej ból przejąć na siebie.Myślalem ,że może Ją nawyzywam.Zwyobrażam.Może wtedy by inaczej zaczęla na mnie patrzeć.Może starlbym bielmo milości z Jej oczu.Może by mnie znienawidzila i byloby Jej wtedy latwiej zapomnieć.Nie zrobię tego.KOCHAM JĄ.

sylwester : :
sty 20 2006 SPOTKANIE
Komentarze: 1

Dziś mamy się spotkać,żeby wyjaśnić sobie to co jest jeszcze do wyjaśnienia.Do tej pory robiliśmy to przez tel.Ona chce to ratować.Ja też,ale wiem,że nie mogę.Liczę na jakiś cud.Liczę,że coś się stanie i będziemy mogli żyć razem.Wiem,że mega milość przecieka mi przez palce.Lecz czuję,że muszę być z rodziną.Z żoną ,do której ogień milości dawno się wypalil.Plonąl kiedyś lecz nawet nie w polowie tak wielkim ogniem jak do Niej.Córka....wielki ogień.I ja wypalony plomień...będziemy tworzyć komórkę spoleczną.Może kiedyś zaplonę...chyba jak obleję się benzyną i podpalę.Dość piromanii. Spotkanie się odbędzie.Nie wyobrażam sibie jak zniosę Jej lzy.Jej smutną , tak piękną twarzyczkę.Licko smutne prze zemnie.Ona zawsze mówila : - ty taki duży silny facet jesteś.Jaki ja silny....Duży -slaby chlopczyk ,który nie potrafi postawić wszystkiego na jedną kartę.Nie potrafi rzucić się na szerokie wody.Jak kolwiek bym nie wybral to będzie źle.To ktoś zawsze będzie skrzywdzony.

sylwester : :
sty 20 2006 TELEFON
Komentarze: 1

Byliśmy i jestesmy uzależnienie od swoich glosów.Od rozmów tel.Setki godzin przegadanych.Gadaliśmy jak sąsiadki z dolu...jak dwie baby.Nigdy nie nasyceni ....glodni rozmów.Ona ma opcję w abonamencie za którą placi 20 pln.i możemy gadać do bólu.Nasz znajomy nie mógl się nadziwić,że my mamy o czym gadać.-razem pracujecie i jeszcze po pracy tyle rozmawiacie? O czym? O wszystkim.Gdy przykladalem sluchawkę do ucha,slyszalem Jej bosko-wesoly glosik.Jej ściech co chwilę gwalcący membranę i moje uszy.Śmiech przypominający spadanie perelek ze sznura wiszącego na szyi.Perelki spadają na marmur....echo...hahaha.Teraz...TELEFON.Nieczęsto rozmawiamy od czasu morderstwa.Morderstwa naszej milośći ,która teraz kona w męczarniach.Kona i wyje.Jej glos (dawniej glosik) jest smutny do granic możliwości.Jest daleki .Jest ,jest ,jest ZABITY. Ona mówi....-ale ja cię tak kochalam.-ale ja cię tak kocham.Tym swoim smutnym,zaplakanym glosem,a mi żyletki smutku tną cialo,serce...wszyskto.Robią to tak nieudolnie,że nie potrafią mnie skroić.

sylwester : :